MENU

Bezpieczeństwo i Profilaktyka











Czas trwania lekcji

Czas trwania lekcji
Nr lekcji

Czas

trwania

1 8.00 - 8.45
2 8.55 -9.40
3 9.50 -10.35
4 10.45 -11.30
5 11.50 -12.35
6 12.55 -13.40
7 13.50 -14.35
8 14.45 -15.30
Katalog praw i obowiązków rodziców Prawa i obowiązki dziecka CYBERPRZEMOC- włącz blokadę na nękanie PROFILAKTYKA -przydatne adresy, linki i artykuły Netoholizm Komunikaty Rozkład jazdy autobusów szkolnych 2023/2024 Dni wolne od zajęć dydaktyczno-wychowawczych 2023/2024 (dotyczy klas I-VIII SP) LOGOWANIE DO edziennik UONET+ Dekalog zdrowych emocji Poradnik mądrego rodzica Szkodliwe treści w Internecie- nie akceptuję, reaguję Siadanie w literę W u dzieci List Pani Ireny Koźmińskiej skierowany do rodziców Szkolny System Wspierania Zdolności Uczniów Wychowanie do wartości Wszawica to nie wstyd - po prostu trzeba działać! Poradnik TELEFON ZAUFANIA

Dla rodziców

PROFILAKTYKA -przydatne adresy, linki i artykuły

   Profilaktyka - przydatne linki

 

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – www.parpa.pl

Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii – www.kbpn.gov.pl

Rzecznik Praw Dziecka – www.brpd.gov.pl

Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich – www.brpo.gov.pl

Ogólnopolskie pogotowie dla ofiar przemocy w rodzinie – www.niebieskalinia.info

Fundacja Dzieci niczyje – www.fdn.pl

Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży online – http://saferinternet.pl

Katalog bezpiecznych stron – http://www.sieciaki.pl/

Nie daj się wkręcić w coś, czego nie chcesz – www.niebotak.pl

Portal dla osób uzależnionych i współuzależnionych – www.alkoholizm.com.pl

Wszystko o rodzinie – https://rodzina.gov.pl

Pomoc dla rodziców – www.pomocdlarodzicow.pl

Portal poświęcony tematyce uzależnień – www.uzaleznienie.com.pl

Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" Przemoc w rodzinie... -http://www.niebieskalinia.pl/

Strona o różnych uzależnieniach- http://bajtmen.a-m.pl

Poradnia dla osób z problemami narkotykowymi i ich bliskich-

http://www.narkomania.org.pl/

Strona poświęcona negatywnym skutkom działania nałogu alkoholowego-
http://www.alkohol.topnet.pl

Strona o uzależnieniu od alkoholu- http://www.alkoholizm.nie.pl/

Polskie Towarzystwo Zapobiegania Narkomaniihttp://www.ptzn.org.pl

Krajowe Centrum ds. AIDS- http://www.aids.gov.pl/

Program Komendy Głównej Policji „Profilaktyka a Ty”- http://pat.policja.gov.pl/

ADHD i Zespół Aspergera - http://adhd.org.pl

Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie -http://www.niebieskalinia.pl

Wszystko o rodzinie w jednym - https://rodzina.gov.pl

Adresy i telefony

 

  • Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie

          27-400 Ostrowiec Świętokrzyski
          ul. Świętokrzyska 22

          GSM: 726 001 246

          tel. 41 24-99-408

         tel/fax 041 24-80-127

         e-mail: pcprostrowiec@onet.pl

 

  • Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Ostrowcu Św.

        ul. Żeromskiego 5,
        tel./fax (41) 266-59-44        
http://www.pp-p.pl/index.html

        Godziny otwarcia: 8.00-16.00

 

  • Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Bałtowie

          Bałtów 32 C
         tel. 41 264 11 15

 

  • Świętokrzyskie Towarzystwo Zapobiegania Patologiom Społecznym "Kuźnia"


         ul. Henryka Sienkiewicza 66
         27-400 Ostrowiec Św.
         tel./faks 41/263-53-04

         kontakt osobisty: poniedziałek-piątek 12.30-19.00

         www:    stzps-kuznia.republika.pl

 

  • Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111

 

  • Dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka    800 12 12 12

 

  • "Niebieska Linia" -  Telefon Zaufania dla Ofiar Przemocy w Rodzinie – 14 626 26 50

 

  Artykuły


                                                                              WYCHOWANIE KONSERWATYWNE

    Tata młody, kończy wyższe studia, nie pije, nie pali, zdolny, inteligentny, z szerokimi zainteresowaniami. Zresztą wyszedł z domu, gdzie rodzice - pracownicy naukowi, prawdziwi humaniści - wychowywali swoje dzieci bardzo mądrze, w dużej tolerancji. Ma dziecko w wieku przedszkolnym. Ale do przedszkola nie posłał, oświadczył, że wychowa je sam. Bardzo je kocha. 
 I po tym wstępie, gdy trzeba przejść do jego metod wychowawczych, można by się spodziewać, że dziecko jest wychowywane na pełnym luzie, w ogromnej swobodzie. A jest wprost przeciwnie. Dziewczynka jest trzymana bardzo krótko, króciutko. Tak króciutko, że aż strach. Strach, bo ona autentycznie się ojca boi. 
   Musi być wszystko, jak tatuś powie, a nawet jak nie powie, tylko jak sobie życzy. I jest posłuszna. Bo wie, że gdy podskoczy, to może oberwać. Dostanie takiego klapsa, że ani się spodziewa. Jest pilnie obserwowana, skrupulatnie kontrolowana, na każdym kroku. Nic nie umknie oczu ojca, który tak swoje życie urządził, aby praktycznie biorąc mógł być stale przy dziecku. 
   Ten klaps, to nie jest częsty wypadek, to nie jest maltretowanie. Ale bywa. Bo Krysia jest z natury apodyktyczna, uparta, nieustępliwa. Zawsze chce mieć rację. Zawsze chce, aby było tak, jak ona sobie wymyśli. Chce stawiać na swoim. 
   I trafiła kosa na kamień. Zderzyły się dwie osobowości o podobnym charakterze. Tata wygrał, dziewczynka musiała się podporządkować. Ale czy tylko wobec taty? Nie cierpi jeść ryby - przy tacie je rybę bez słowa. Nie cierpi jeździć samochodem, bo wymiotuje - przy tacie jeździ samochodem, nie narzeka. Przy tacie jest porządniutka, obowiązkowa, siedzi tak jak siedzieć powinna, je tak jak tata sobie życzy, zachowuje się tak jak tata tego wymaga. 
   Tylko trzeba tutaj dodać, że kontakty z tatą nie ograniczają się do tresury, którą tu przedstawiamy. Tata tłumaczy, wyjaśnia. Ale również tata pochwali, nagrodzi, przytuli, pogłaska, pocałuje. I dziecko wie, że tatuś ją kocha bezgranicznie. 
   Ale to jest małżeństwo rozbite. Gdy dziecko przechodzi pod władzę matki, to widzę drugi obraz. Dziewczynka jest nie do poznania. Grymasi, płacze, złości się. Jest uparta, krnąbrna. Awanturnica. Wymaga, co jej się tylko zachce, żąda spełniania jej życzeń. 
   Pytanie: Czy cały trud taty idzie na marne? 
   Babcia, która Krysię bardzo kocha, jest przeciwnego zdania: 
   - Gdyby tata do niej się nie zabrał, gdyby jej nie potrafił okiełznać, byłoby piekło w domu. Ona by rządziła, i to rządziła w sposób bezwzględny. Wszystko i wszyscy musieliby się podporządkować jej woli. 
   - A jak jest? 
   - A tak już widać poprawę. Już czasem potrafi ustąpić, już czasem jest w stanie dostosować się. W przeciwnym razie wyrosłaby na jednostkę zupełnie aspołeczną. 
   Tak sobie myślę, co będzie, gdy już Krysia dorośnie? Gdy wyrośnie na dziewczynę? Co się stanie, gdy będzie człowiekiem dorosłym? Czy ten pancerz nałożony jej przez ojca sprawdzi się? Czy da jej do myślenia? Bo trzeba powiedzieć - jest inteligentna. 
   Na pewno to jedno, co przetrwa, to miłość ojca do niej. I w imię tej miłości może potrafi zrozumieć to surowe wychowywanie. Może potrafi docenić ten trud w nią włożony. Może potrafi uznać zasady, które jej tata wpajał.

ROZMOWY Z DZIECKIEM

   Przyszli, jak często bywało, w trójkę: żona, mąż i dziecko, które trzeba dalej tak nazywać, ale wyrosło nad miarę i nic nie wskazuje na to, żeby mogło przestać rosnąć. Tylko tym razem byli smutni i spięci. Wszyscy, łącznie z dzieckiem , uczniem klasy drugiej gimnazjalnej. Usiedli, herbata. Usiłuję robić dobrą minę do złej gry. Ale nic nie pomaga. 
   - Co się dzieje? - pytam wreszcie. 
   - Rysiek uciekł z domu. 
   Przytkało mnie. Ten wzorowy uczeń, ukochany syn? - przelatywały mi przez głowę gwałtowne myśli. 
   - Dlaczego? 
   - Niech on sam to powie. 
   - Wolisz tutaj, czy na osobności? - zwróciłem się do Ryśka. 
   - Wolę na osobności. 
   Podeszliśmy do drugiego pomieszczenia. 
   - O co poszło? 
   - Pokłóciłem się z tatą. 
   - Z tatą? Jaki powód? 
   - O gazetę komputerową. Tata nie chce, żebym ją czytał. 
   - A mama co na to? 
   - Mamy nie było. Była na wyjeździe. 
   - A ty co uważasz? 
   - Może i tata ma rację, bo nic tylko w tym siedzę, ale mówi do mnie takim tonem, jakby był w wojsku. 
   - I dokąd pojechałeś, do mamy? 
   - Tak, do niej. 
   - Łatwiej się z nią dogadywać niż z tatą? 
   - Łatwiej.

Nawet gdy dziecko jest najcudowniejsze, ma znakomity kontakt z rodzicami, nawet gdy rodzice mają znakomity kontakt z dzieckiem, muszą sobie z tego zdawać sprawę, że przyjdzie trudny młodzieńczy okres, kiedy dziecko odrzuci - a przynajmniej podważy - autorytet rodziców.
   Ale zanim do tego dojdzie, zanim rodzice oddadzą pole, warto by się zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Z jednej strony jest niewątpliwe parcie dziecka ku samodzielności - bo już nie chce być dłużej dzieckiem, a chce być dojrzałym człowiekiem, odpowiedzialnym za to, jak żyje, za to co mówi, co robi, co myśli. 
   A z drugiej strony, niestety, w rodzicach trwa chęć utrzymania status quo: kontakt z dzieckiem na zasadzie nakazu, polecenia, rozkazu, zakazu. Może jeszcze krzyku, może jeszcze klapsa. Pragnienie, żeby ten stan utrzymać za wszelką cenę. Bo to sytuacja najwygodniejsza, a zdaniem rodziców najbezpieczniejsza dla dziecka. 
   Nie zdają sobie sprawy, że okres dzieciństwa już bezpowrotnie minął i nie wróci. I należy się przestawić na dialog, na argumenty, na partnerstwo, na rozmowy. A w nich - jak równy z równym. Bez pobłażliwego uśmiechu, bez klepania po policzku - "jeszcze za mały jesteś, by to zrozumieć, dorośniesz to mi przyznasz rację". 
   I w takiej rozmowie, jak w każdej rozmowie, może się okazać, że rodzicom braknie argumentów, że trzeba przyznać dziecku rację, że trzeba ustąpić. Albo zgodzić się z tym, że nie jest się do rozmowy dostatecznie przygotowany. 
   A tak naprawdę, dialog powinni prowadzić rodzice nie dopiero w okresie dorastania dziecka, ale od samego początku. Od maleńkości. Tłumaczyć, wyjaśniać, objaśniać. Gdy dziecko ma roczek, dwa, trzy, pięć, osiem, dziesięć. Bez krzyku, nerwów, awantur, bez rozkazów, bez nakazów. Bez tego: "Tak musisz zrobić, tak musisz się zachować, tak musisz powiedzieć. Bo ja tak chcę. Bo to poleciłem". 
   Bo jeżeli się rodzice nie nauczyli dialogu na początku, jeżeli nie praktykowali go na wszystkich etapach rozwojowych, to nie są w stanie tego przeskoczyć - tego stylu, sposobu bycia w okresie dojrzewania dziecka. 
   I dochodzi do tego, do czego dochodzi. Zamknięcie się w dwóch twierdzach, obwarowanie się w dwóch okopach. Koniec rozmowy, koniec dyskusji, koniec wymiany myśli. A właściwie nie koniec. Jej nigdy nie było. Racje zostały podzielone i pozostają obcy ludzie. To nie ojciec, tylko obcy człowiek. To nie dziecko, tylko obca istota, z którą mnie nic nie łączy. Żadnego porozumienia, żadnej więzi duchowej. Najwyżej - z konieczności - wspólne mieszkanie.

RODZICE A SZKOŁA
   - Wezwałam panią, bo chciałam się dowiedzieć, czy pani zdaje sobie sprawę z tego, że syn pije alkohol. 
   - Mój syn alkohol? W życiu. To ktoś go niesłusznie oskarżył przed panią. 
   - Nie. Jak pani wie, w tamtym tygodniu klasa była na wycieczce. I wieczorem po kolacji ja osobiście zastałam kilku chłopców na piciu alkoholu. Syn pani należał do nich. 
   - No, jak pani tak mówi, to muszę wierzyć. Ale to się dotąd nigdy nie zdarzało. 
   - Niestety, zdarzało się. 
   - Skąd pani to wie? 
   - Rozmawiałam z nim. Przyznał się do tego.

                                                                                              * * *

   Rodzina i szkoła ma stanowić jedną całość. Nauczyciele, rodzice i dziecko mają tworzyć jeden organizm. 
   To nie może być tak, że rodzice pytają dziecko, które wróciło ze szkoły: "Co cię tam znowu w tej szkole nauczyli?" Nie może być pogardy w stosunku do tego, czego nauczyciele uczą, jacy są i co w ogóle szkoła daje. Bo nauczyciele starają się wychować dzieci na prawdziwych ludzi, na dobrych Polaków. Rodzice muszą mieć szacunek dla nauczyciela i jego pracy. Chociaż jest kiepsko wynagradzany. Chociaż nie jeździ drogim samochodem, a najczęściej żadnym samochodem. Chociaż nie jest tak ubrany, jak by mógł być ubrany. 
   A z drugiej strony, nauczyciele nie mogą patrzyć na dom jako na wrogi obóz. I nie powinni uważać siebie za wyłącznych wychowawców dziecka. "Bo gdzie tam rodzice. Wychodzą, kiedy jeszcze dziecko śpi. Przychodzą późno z pracy, kiedy dziecko się kładzie spać. To na nas, na szkole, spoczywa obowiązek i cały trud wychowywania dziecka". Też nieprawda. 
   To musi być współpraca. Rodzice nie są na to, ażeby przygotowywać prezenty na imieniny pani nauczycielki czy pana nauczyciela, "studniówkę", kanapki na matury czy na egzaminy wstępne. Rodzice powinni być traktowani przez szkołę jako równorzędni współtwórcy wychowywania dziecka. A nie jako ci, którzy przeszkadzają. Najwyżej psują to, co szkoła chce w dziecko wbudować. 
   Rodzice powinni upomnieć się, gdy się zdarzy, że nauczyciel albo nauczycielka nie daje sobie rady w szkole z klasą. Albo gdy dzieci skarżą się, że "pani nic nie uczy" czy że "pani jest niesprawiedliwa". Rodzice powinni podejmować rozmowy z nauczycielką czy nawet z dyrekcją. Nie na to, żeby od razu robić awanturę, ale żeby się wspólnie zastanowić nad problemem. Dowiedzieć się, jak rzecz się ma z tym nieuczeniem. Jak to naprawdę jest z tym nieposłuszeństwem dzieci w klasie. Z tym bałaganem, z tym nieporządkiem, z tym hałasem, z tym że się wymknęła klasa z rąk wychowawcy czy nauczycieli. 
   To musi być wspólne dogadywanie się rodziców i nauczycieli wypływające z troski o dziecko. Bo istotą sprawy jest dobro dziecka. I to dobro dziecka musi być najwyższą wartością tych obu grup społecznych - rodziców i nauczycieli.

                                                                                                     * * *

   A gdyby to było możliwe, żeby od czasu do czasu, a przynajmniej jeden raz nauczyciel czy nauczycielka mogła odwiedzić dom swojego ucznia czy uczennicy. I na miejscu porozmawiać. I zobaczyć, jaki to jest dom. Jak w nim się żyje. 
   Tylko skąd wziąć na to czas?

                                                                     WYCHOWANIE BEZSTRESOWE?

W tramwaju siedziało dziecko - chłopiec, może dwa, może trzy lata. Obok siedziała matka. Przynajmniej wszystko na to wskazywało, że była to matka. Na ławce naprzeciwko siedziała starsza pani. Dziecko huśtało nóżkami i huśtając kopało starszą panią w nogi. Ta spojrzała na matkę dziecka, ale ona nie zareagowała. Wobec tego zwróciła się do dziecka, mówiąc: 
   - Nie kop mnie, proszę. 
   Gdy to nie pomogło, gdy ono kopało w dalszym ciągu, zwróciła się do matki: 
   - Proszę upomnieć swoje dziecko, żeby mnie nie kopało. To mnie boli. 
   A usłyszała taką odpowiedź: 
   - Ja wychowuję dziecko bezstresowo. 
   Przyglądał się temu wszystkiemu młody człowiek, żując gumę. Jeden z tych tak zwanych przedstawicieli młodzieży współczesnej. Gdy zbliżał się przystanek, wyciągnął z ust gumę do żucia i nieoczekiwanym ruchem przylepił ją matce tego dziecka na czole. Niczym zdążyła zareagować, usłyszała od niego: 
   - Moja mama wychowywała mnie bezstresowo.

                                                                                                   * * *

   Była moda na wychowywanie bezstresowe. I niejednokrotnie funkcjonuje ona jeszcze w naszych domach. To znaczy, mówiąc w skrócie: "Niech se robi, co mu się żywnie podoba" - z uzasadnieniem: "Bo jeżeli coś nakażę lub czegoś zakażę, to może stres, który wywołam w dziecku, spowoduje kompleksy czy zahamowania na całe życie". 
   I jest w tym jakaś racja, że wychowywanie nakazowo-zakazowe może doprowadzić do powstawania u dziecka poważnych kłopotów psychicznych. 
   Jakie jest wyjście z sytuacji? Czy wobec tego nie należy wychowywać bezstresowo, pozwalać dziecku na wszystko, co sobie zażyczy, co mu się spodoba, co mu się zachce? Bo inaczej płacze, tupie nogami, wrzeszczy? 
   A więc nie można wychowywać bezstresowo. Bo, po pierwsze, dziecko sobie samo może zrobić krzywdę, łapiąc za nóż, ściągając gotującą wodę na głowę, wyskakując przez okno czy wkładając palce między przysłowiowe drzwi. 
   To po pierwsze. Ale po drugie - i to drugie jest ważniejsze od pierwszego - że potem mamy takich, którzy uważają, że im wszystko wolno, że im się wszystko należy, którzy po trupach, którzy za każdą cenę, nawet przez krzywdę drugiego człowieka, przez przestępstwo. 
   A może być efekt odwrotny: takie rozkapryszone dziecko, gdy wejdzie w normalne życie, i przekona się, że to nie jest kaszka z mleczkiem, tylko trud, poczuje się zawiedzione, rozczarowane, okłamane. I bezradne. I w ten sposób mamy ludzi aspołecznych, nieprzystosowanych do życia wspólnotowego. 
   Bo życie, do którego dziecko powinno być przygotowywane, jest pełne stresów. Dziecko musi się przekonać, że miłość jest źródłem stresu, że każda twórczość jest stresem, że każda praca jest stresem, że każdy ludzki krok jest stresem - w sensie wyboru, namysłu, decyzji. I w tym znaczeniu stres może mieć charakter nie destruktywny, ale konstruktywny. 
   Jakie jest więc wyjście? Zakazywać to, co jest szkodliwe dla dziecka czy dla otoczenia, ale nie w formie zakazu: "Nie, bo nie. Nie, bo tak powiedziałem i ma tak być". Ale w formie rozmowy. Dziecku trzeba wytłumaczyć, dlaczego tak nie powinno postępować. I to tak ojciec i matka, ale i wychowawca w przedszkolu, i nauczyciel w szkole, i każdy dorosły który ma opiekę nad dzieckiem. 
   Podobnie trzeba zadać sobie trud i spróbować wytłumaczyć dziecku, dlaczego tak powinno postąpić, a nie inaczej. Znowu - nie rozkazywać: "Tak ma być i koniec. Bo ja tak powiedziałem". 
   Rzeczą wychowawcy jest, aby każdy czyn dobry pokazać jako zwycięstwo, żeby miłość zajaśniała jako coś najbardziej wartościowego w życiu, co człowiek może dać, stworzyć. Choć to kosztuje wysiłku, trudu, pracy.

Ciekawe artykuły znajdziecie Państwo również tutaj

Aktualności

Kontakt

  • Szkoła Podstawowa w Bałtowie
    Bałtów 81
    27-423 Bałtów

    e-mail:
    sp_baltow@gminabaltow.pl
  • +48 41 264-10-13

Galeria zdjęć